| Koszykówka / Rozgrywki ligowe

Jakub Garbacz: uciszanie trybun we Włocławku? "Jeżeli ponownie się tak poczuję, to pokażę ten gest jeszcze raz"

Jakub Garbacz został MVP turnieju finałowego Suzuki Pucharu Polski (fot. 400mm.pl).
Jakub Garbacz został MVP turnieju finałowego Suzuki Pucharu Polski (fot. 400mm.pl).

Jakub Garbacz wrócił do Polski po krótkiej, czteromiesięcznej przygodzie w niemieckim Syntainics MBC Weissenfels. Przez dłuższy czas nie udzielał wywiadów i nie chciał mówić o swojej sytuacji. – Przy całej drużynie przekazano, że zostałem zawieszony. Później klub utrudniał mi treningi. Chodziłem jedynie na siłownię. Przytyłem i straciłem formę – powiedział reprezentant Polski w szczerym wywiadzie dla TVPSPORT.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Jak rysuje się przyszłość pucharu? "Długo pracowaliśmy nad marką"

Czytaj też

Gospodarze dość niespodziewanie zameldowali się w wielkim finale. Nie mogli jednak liczyć na wielkie wsparcie swoich fanów (fot. PAP).

Jak rysuje się przyszłość pucharu? "Długo pracowaliśmy nad marką"

Jakub Garbacz nie chciał zabierać głosu w sprawie swojej przeszłości. Po raz pierwszy opowiedział o niej po finałowym spotkaniu Suzuki Pucharu Polski. Koszykarz Arged BM Stali Ostrów Wlkp. został wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju. W ćwierćfinale, półfinale i finale zdobywał kolejno 16, 7 i 20 punktów.

Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Finałowe spotkanie nie rozpoczęło się dla was najlepiej. W którym momencie uwierzyliście, że rywal jest w zasięgu i możecie "wziąć" ten mecz?
Jakub Garbacz, reprezentant Polski w koszykówce, MVP turnieju finałowego Suzuki Pucharu Polski, Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski: – Cały czas wierzyliśmy w to, że wygramy. Mieliśmy otwarte pozycje, ale nasze rzuty nie wpadały. Szliśmy w tym samym kierunku, rzucaliśmy i gdy zaczęliśmy trafiać, to potem już jakoś samo poszło.

– Gdy w pierwszej połowie rzucaliście na fatalnej skuteczności z dystansu, to wydawało się, że nie macie planu B.
– Wiedzieliśmy, że oni bardzo zacieśniają strefę podkoszową i będą penetrować. My bardzo często się myliliśmy, ale po przerwie mocno poprawiliśmy się w tym elemencie. Dzięki czemu oni też musieli wyjść do nas wyżej. Wtedy otworzyły się inne opcje. To nasza gra. Ciężko przepracowaliśmy ostatni miesiąc. Puchar jest małą nagrodą za to, co ostatnio zrobiliśmy.

– Gospodarze czymś was zaskoczyli? Początek meczu był w ich wykonaniu imponujący.
– Wyglądali bardzo fajnie. Są odpowiednio ułożeni. Nie grają szybkiej koszykówki, przez co Mike Scott za dużo nie męczy się przy bieganiu. To klasowy zawodnik, który jest mózgiem tej drużyny. Nie zaskoczyli nas niczym specjalnym, ale wiedzieliśmy, że są na fali wznoszącej. Ich miejsce w lidze nie odzwierciedla tego, w jaki sposób potrafią grać. Mają kilku świetnych zawodników. Spudłowaliśmy kilka rzutów, oni się rozpędzili. Wilson trafiał "trójki", Kostrzewski praktycznie wcale się nie mylił. Dlatego też wynik był, jaki był.



– Trzymasz w rękach nagrodę dla najlepszego zawodnika turnieju. Czym jest dla ciebie to wyróżnienie?
– To nagroda za ostatni miesiąc. Ciężko pracowałem i praktycznie cały czas byłem zmęczony. Nie mogę inaczej tego nazwać. Ostatni miesiąc dał mi mocno w kość. Przyjechałem w formie wakacyjnej. Byłem dużo za gruby i nie mam zamiaru tego ukrywać. Nie będę teraz mówił, że moja dyspozycja była dobra, bo to nieprawda. Nie mogłem odpowiednio biegać i to miało przełożenie na liczby. Dziś jestem w takiej formie, że mógłbym zagrać jeszcze jeden mecz.

– Trener Artur Pacek tak szybko wziął się za ciebie?
– Tak. Śmiałem się, bo gdy przyjechałem na początku stycznia, to powiedział mi, że potrzebuję od sześciu do ośmiu tygodni, aby wrócić do formy. Chciałem zrobić na złość i wrócić szybciej. Wspomniał wtedy, że na puchar powinienem być gotowy. Najśmieszniejsze jest to, że mieliśmy przerwę przez koronawirusa, a i tak wyszło na niego. Myślałem, że może uda mi się go przechytrzyć, ale nie dałem rady.

– Powiedziałeś, że wróciłeś do Polski z nadmiarem dodatkowych kilogramów. Z czego to wynikało? Przecież grałeś w Niemczech regularnie.
– Przez ostatni miesiąc pobytu w Niemczech byłem zawieszony. Nie chcę do tego wracać.

Jak rysuje się przyszłość pucharu? "Długo pracowaliśmy nad marką"

Czytaj też

Gospodarze dość niespodziewanie zameldowali się w wielkim finale. Nie mogli jednak liczyć na wielkie wsparcie swoich fanów (fot. PAP).

Jak rysuje się przyszłość pucharu? "Długo pracowaliśmy nad marką"

Ostrowianie z Jakubem Garbaczem w składzie sięgnęli po Suzuki Puchar Polski (fot. PAP).
Ostrowianie z Jakubem Garbaczem w składzie sięgnęli po Suzuki Puchar Polski (fot. PAP).

– Myślę, że o pewnych rzeczach warto powiedzieć i raz na zawsze zamknąć pewne kwestie.
– Miałem utrudniony dostęp do koszykówki i hali. Wydaje mi się, że doatkowe kilogramy pojawiły się przez brak ruchu. Do tego stres zrobił swoje, bo nie była to dla mnie miła sytuacja, gdy zostałem odsunięty od zespołu. Szwankowała komunikacja na linii ja – trener – menedżer zespołu. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Wiem, że wiele rzeczy mogłem zrobić lepiej. Jestem bogatszy w doświadczenia i na pewno wyciągnę wnioski.

– Kiedy poczułeś, że zaczyna dziać się coś złego?
– Po przyjeździe z kadry coś było nie tak. Klub sprowadził nowego zawodnika na moje miejsce. Wiedziałem, że to się łączy z mniejszą liczbą minut.

– Rozmawiałeś o tym z trenerem?
– Nie chciałbym o tym mówić, bo czasami nie wypada pewnych rzeczy podkreślać. Nie rozmawiałem z menedżerem klubu Martinem Geisslerem. Przeprowadziłem jedynie jedną rozmowę z trenerem Igorem Jovoviciem. Przy całej drużynie przekazano, że zostałem zawieszony. To najlepszy komentarz do tego, jak wyglądała tam komunikacja.



– Na Twitterze do sprawy odniósł się generalny menedżer Syntainics Mitteldeutscher BC. Z jego wpisu wynikało, że poprosiłeś o rozwiązanie kontraktu tuż po przerwie na mecze reprezentacji.
– Nic takiego nie miało miejsca. Powiem inaczej. Idąc na rozmowę do trenera Jovovicia, nie miałem żadnego planu B. Poszedłem z myślą, że jeżeli mnie nie chcą, to niech po prostu o tym powiedzą. Pomyślałem wtedy, że ze względów prywatnych powrót do Polski nie byłby złym rozwiązaniem. Jednak nie powiedziałem nikomu w klubie, że chcę odejść, jak było to przedstawione w internecie. Odcinam się od tego. Słyszałem kilka nieprawdziwych wersji wydarzeń. Później rozmawiałem o tym z agentem. Przez miesiąc nie kontaktowałem się z nikim i jeszcze na początku grudnia miałem treningi koszykarskie. Później klub mi je utrudnił. Chodziłem jedynie na siłownię.

– Jak wyglądała współpraca z trenerem Jovoviciem? W Polsce krążą o nim różne opinie…
– Zebrałem cenne doświadczenie i na tym bym zakończył. Dużo nauczyłem się jako człowiek. Czasami potrzebne są takie momenty, kiedy stajemy pod ścianą i jakaś trudna sytuacja nas spotyka. Wtedy możemy się przekonać, czy jesteśmy twardzi, czy tylko tak mówimy.

– Mówiło się, że wybierzesz Anwil lub Stal. Dlaczego zdecydowałeś się na powrót do Ostrowa Wielkopolskiego?
– To złożony temat. Ciężko byłoby opowiedzieć o nim w jednym wywiadzie. Zostawię trochę ciekawostek na kolejną rozmowę!

– Czułeś, że prezes Paweł Matuszewski i trener Igor Milicić mocno o ciebie zabiegali?
– Myślę, że tak. Chciałem też podziękować trenerowi Przemysławowi Frasunkiewiczowi. Wykazał duże zainteresowanie moją osobą. Grałem u niego sezon w Gdyni, kiedy nie miałem jeszcze umiejętności, aby rywalizować na najwyższym poziomie. Zbudował mnie mentalnie, a dodatkowo współpracowałem z Krzysiem Szubargą. Dzięki temu zagrałem sezon na 120 procent moich możliwości.

Garbacz w meczu finałowym zdobył 20 punktów (fot. PAP).
Garbacz w meczu finałowym zdobył 20 punktów (fot. PAP).

– Mentalnie ostatnie tygodnie były najtrudniejszymi w karierze? Chciałeś pewnym osobom coś udowodnić?
– Nie czuję, że muszę cokolwiek udowadniać. Znajomi wysyłali mi różne rzeczy i pokazywali, co ludzie piszą na mój temat. Gdybym się tym przejmował, to już dawno nie grałbym w koszykówkę. Ostatni miesiąc był ciężki, ale wiedziałem, że już raz pokazałem, że ciężka praca popłaca. W tamtym sezonie była pandemia, zamknięte hale i utrudniony dostęp do siłowni. Wtedy zrobiłem największy postęp w życiu. Teraz powiedziałem sobie, że przez miesiąc jestem w stanie wrócić do formy. Dołożyłem też sporo dodatkowych rzeczy, między innymi dietę. Tutaj ukłon w stronę mojej żony, która kształci się w tym kierunku.

– Możesz zdradzić, co żona serwuje, że tak szybko udało ci się wrócić do formy?
– Nie mogę niestety. To nasza domowa tajemnica. Wiem, że jestem w stanie być jeszcze lepiej przygotowany fizycznie.

– Gest uciszenia trybun we Włocławku był wtedy oznaką frustracji? Drugi raz byś tego nie zrobił?
– Niekoniecznie. To są emocje i adrenalina. Jeżeli ponownie się tak poczuję, to pokażę ten gest jeszcze raz. Było tam dużo podtekstów, ale nie chcę się teraz żalić. To bez sensu. Muszę jednak dodać, że we Włocławku czuć atmosferę…

– To dodatkowo nakręca?
– Chciałbym, aby w Polsce było więcej takich miejsc. Lubię, gdy wszyscy są przeciwko tobie. Na boisku jest wtedy pięciu gości. Nie słyszysz kolegów i trenera. Wydaje mi się, że dla takich chwil, meczów i hal po prostu gra się w koszykówkę.

– W poniedziałek zaczynasz treningi z reprezentacją Polski przed dwumeczem z Estonią. Poprzednie okienko nie było dla ciebie udane. Teraz motywacji na pewno nie zabraknie.
– Nie byłem zadowolony ze swojej gry w spotkaniach z Niemcami i Izraelem. Cały czas idę do przodu i widzę to po swojej grze. Będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony.

– Kiedy zobaczymy najlepszą wersję Jakuba Garbacza?
– Ona dopiero przyjdzie. Ciągle się rozwijam i nie mam jeszcze zbyt wielu okazji, aby pokazać, nad czym pracuję na treningach. Najlepsza wersja pojawi się w najważniejszych momentach sezonu.

"Nie ma magii Urlepa. Jest ciężka praca"
Trener Andrej Urlep odmienił grę Śląska Wrocław (fot. PAP).
"Nie ma magii Urlepa. Jest ciężka praca"

Zobacz też
Kto sięgnie po mistrzostwo? O wszystkim zadecyduje jeden mecz
Radość Legii Warszawa po szóstym finałowym meczu (fot. PAP).

Kto sięgnie po mistrzostwo? O wszystkim zadecyduje jeden mecz

| Koszykówka / Rozgrywki ligowe 
Powalczą o historyczny tytuł. Prezes apeluje do... sędziów
Drużyna z Lublina nie była zadowolona z pracy sędziów (fot. PAP).

Powalczą o historyczny tytuł. Prezes apeluje do... sędziów

| Koszykówka / Rozgrywki ligowe 
Będzie siódmy mecz w finale Orlen Basket Ligi!
Start i Legia zagrają w siódmym, decydującym meczu finałów (fot. PAP)

Będzie siódmy mecz w finale Orlen Basket Ligi!

| Koszykówka / Rozgrywki ligowe 
Są blisko historycznego tytułu. Mogą tego dokonać w piątek
Kibice z Lublina mogą doczekać się mistrzostwa Polski w koszykówce (fot. PAP).

Są blisko historycznego tytułu. Mogą tego dokonać w piątek

| Koszykówka / Rozgrywki ligowe 
Do mistrzostwa jeden krok. Start blisko tytułu
(fot. PAP)

Do mistrzostwa jeden krok. Start blisko tytułu

| Koszykówka / Rozgrywki ligowe 
Polecane
Najnowsze
KMŚ 2025: sprawdź wyniki, terminarz i tabele grup
KMŚ 2025: sprawdź wyniki, terminarz i tabele grup
| Piłka nożna 
KMŚ 2025 – terminarz, wyniki, tabele klubowych mistrzostw świata [AKTUALIZACJA]
Polskie starcie przerwane! Sędzia musiał interweniować
Damian Knyba odniósł zwycięstwo na gali w Newark (fot. Getty Images)
Polskie starcie przerwane! Sędzia musiał interweniować
| Boks 
Świetne wieści dla mistrza Polski ws. europejskich pucharów
Radość piłkarek z Katowic (fot. GKS Katowice kobiety).
Świetne wieści dla mistrza Polski ws. europejskich pucharów
| Piłka nożna / Ekstraliga kobiet 
Koniec marzeń Polaka! Odpadł z KMŚ
Drużyna Miłosza Trojaka pożegnała się z rywalizacją w Klubowych Mistrzostwach Świata (fot. PAP/EPA)
Koniec marzeń Polaka! Odpadł z KMŚ
| Piłka nożna 
Powrót po dekadzie do Polski. "Najlepszy dzień w moim życiu"
Roger Guerreiro (fot. PAP)
tylko u nas
Powrót po dekadzie do Polski. "Najlepszy dzień w moim życiu"
Bartosz Wieczorek
Bartosz Wieczorek
Asystent Probierza przemówił na temat rozstania z kadrą
Michał Probierz i Sebastian Mila (fot. Getty Images)
tylko u nas
Asystent Probierza przemówił na temat rozstania z kadrą
Bartosz Wieczorek
Bartosz Wieczorek
Trener Świątek przyznaje: dokręciliśmy śrubkę
Maciej Ryszczuk o przygotowaniach Igi Świątek (fot. Getty)
tylko u nas
Trener Świątek przyznaje: dokręciliśmy śrubkę
fot. Facebook
Sara Kalisz
Do góry